Wildę wybrałam na swą „małą ojczyznę” osiem lat temu, gdy wróciłam z tułaczki po świecie, by związać się naukowo z poznańskim UAM. Jestem biologiem molekularnym, zajmuję się badaniami mającymi na celu zrozumienie mechanizmów powstawania cukrzycy i powstrzymanie rozwoju tej choroby. Jestem zapaloną narciarką biegową, joginką, podróżniczką i smakoszką kuchni z różnych stron świata.
Mieszkając w małym, ale urokliwym Cambridge, doceniłam wagę przyjaznej przestrzeni publicznej, zieleni przyulicznej i obywatelskich postaw w lokalnych społecznościach. Podobny trend obserwuję od kilku lat w śródmiejskich dzielnicach Poznania. Początkowo byłam widzem zachodzących w mieście zmian, teraz chciałabym wziąć udział w tych fascynujących procesach, szczególnie że wśród moich przyjaciół coraz więcej osób angażuje się w działalność ruchów miejskich, czego wymierne skutki widać gołym okiem.
Wilda ma swój szczególny urok, ale potrzebuje naszej pomocy, by zabłysnąć w pełnej krasie. Widzę ją jako pełną imponującej zieleni przyulicznej, którą bezwzględnie musimy przywracać zgodnie z pierwotnymi założeniami.
Jako radna osiedlowa chciałabym zająć się walką ze smogiem poprzez działania edukacyjne czy pomoc mieszkańcom w ubieganiu się o dofinansowanie wymiany starych pieców grzewczych na te bardziej ekologiczne. Jestem także zwolenniczką wprowadzenia strefy płatnego parkowania i uporządkowania „wolnej amerykanki”, która w tej chwili odbywa się na naszych, w znakomitej części zastawionych, chodnikach.
Na sercu leży mi zacieśnianie lokalnych więzi społecznych, co stanie się możliwe, jeśli będziemy wspierać inicjatywy kulturalne, które w naszej dzielnicy mają szczególny potencjał. Miejscowe kino plenerowe, koncert jazzowy w podwórku kamienicy czy stand up na słynnych wildeckich schodach, mogą zintegrować mieszkańców – potrzebują tylko czasami pomocy organizacyjnej i informacyjnej. Takie wsparcie powinna stanowić Rada Osiedla i tak też widzę swoją rolę w tej radzie.